Mimo tropikalnego raju w rozsądnych cenach, Wyspy Salomona stoją jeszcze przed wieloma wyzwaniami w branży turystycznej. Największe z nich dotyczy braku odpowiedniej infrastruktury, a także odległości między tym niewielkim narodem Pacyfiku, a jego potencjalnymi klientami.
W ostatnim raporcie turystycznym, wydanym w Honiarze, stolicy Wysp Salomona, ujawniono największe problemy tego państwa związane z turystyką i wskazano możliwe do zrealizowania rozwiązania. Pierwszym krokiem do rozwiązania problemu jest jego rozpoznanie i zdefiniowanie i to właśnie uczyniono. Podstawowym problemem jest położenie wyspy. Nie są one ani w okolicy Ameryki i Kanady, jak Hawaje, ani w zasięgu Europy, jak wyspy Greckie. Aby dostać się na Wyspy Salomona, turyści często muszą za sam przelot zapłacić więcej, niż za cały urlop, np. na Krecie.
Drugim problemem jest to, że Wyspy Salomona po prostu nie posiadają infrastruktury niezbędnej do pomieszczenia większej liczby turystów. Miejscowe linie lotnicze nie posiadają tak dużo lotów, by dostarczać podróżnych do Honiary. Nie posiadają również wystarczającej liczby statków. Mimo to, jeśli nawet na Wyspy Salomona przybyłaby fala zagranicznych turystów, to państwo dysponuje zbyt małą ilością hoteli i restauracji, aby ich wszystkich pomieścić.
Urzędnicy zaangażowani w sprawozdanie, stwierdzili, że należy po prostu poprawić jakość współpracy pomiędzy Ministerstwem Turystyki i Ministerstwem Gospodarki. Oznaczałoby to, że gotówka jest właściwie filtrowana przed odpowiednie kanały, w wyniku czego Wyspy miałyby lepiej prosperować. Kolejną zmianą, która jest rozważana jest otworzenie bieżących lotów do Nowej Gwinei, co z pewnością przyczyni się do zwiększenia przepływu turystów.