Pomimo ostatnich zamieszek, problemów z kursem Euro, wciąż odczuwalnych skutków recesji gospodarczej oraz światowego trendu do spędzania wakacji w mniej znanych miejscach, w tym sezonie Wyspy Brytyjskie odnotowały zaskakujuąco dobre statystyki.
Brytyjska branża turystyczna zarobiła w ostatnim czasie ponad 115 miliardów funtów. Jest to wynik tym lepszy w kontekście recesji gospodarczej, jaka dotknęła Europę i niestabilności politycznej samej Wielkiej Brytanii.
Pomimo braku powodów do optymizmu, ilość zwiedzających Wielką Brytanię w lipcu bieżącego roku wzrosła o 2%, a ilość wygenerowanych przez nich przychodów o 4%. Ten niewątpliwy sukces wydaje się być składową dwóch czynników: rosnącej liczby podróżujących Chińczyków oraz ogólnoświatowej tendencji do wydawania coraz większej ilości pieniędzy latem.
Chińczycy, będący obecnie trzecim największym na świecie źródłem dochodów dla branży turystycznej, dają obecnie najwięcej powodów do zadowolenia Wielkiej Brytanii, do której coraz chętniej wyjeżdżają. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszy się Londyn.
Wydawane przez nich pieniądze nazywane są żartobliwie “pekińskim funtem”, jednak dzięki temu średnio wydawana kwota przez turystę wzorsła o 100 funtów. W związku z tym nawet w angielskich klubach golfowych pojawiły się tablice informacyjne napisane w języku chińskim.
Abstrachując nawet od zwiększonej liczby turystów z Chin, oczywistym jest, że ludzie znacznie częściej wyjeżdżają latem, co poniekąd tłumaczy lipcowy sukces Wielkiej Brytanii. Wydaje się więc, że pomimo coraz większej ilości kampanii marketingowych skierowanych na rynek azjatycki, taki stan rzeczy nie będzie trwał przez cały rok.