Pomimo skandalu związanego z porwaniami i kryzysu w strefie euro, kenijska turystyka przeżywa prawdziwy rozkwit osiągając rekordowy wynik za poprzedni rok. Prognozy na 2012 wydają się być jednak niezbyt optymistyczne.
Rok 2011 był rekordowy dla kenijskiej branży turystycznej, gdzie zysk z tego sektora gospodarki wzrósł o 32,8%, a liczba przyjazdów o 15,4% (1,26 mln turystów). Zważywszy na fakt, że większość krajów ciągle walczy o rentowność z turystyki, ten wynik Kenii wydaje się być imponujący.
Największym źródłem dochodu kenijskiej turystyki jest Wielka Brytania. Drugie miejsce zajmują Stany Zjednoczone, a trzecie Włochy. Jeśli jednak chodzi o kraje Afrykańskie, to prowadzi Uganda. Trzeba jednak pamiętać, że są to dane z lotnisk i nie obejmują przekroczenia granicy kraju, co czyni je mało wiarygodnymi.
Kenijski minister turystyki ostrzega jednak przed skrajnym optymizmem i twierdzi, że rok 2012 może być o wiele gorszy od poprzedniego. Argumentuje to w oparciu o dwie przesłanki. Pierwszą jest kryzys w strefie euro, a drugą rozwój przestępczości w Kenii.
Potwierdza to zdarzenie z listopada ubiegłego roku, kiedy to grupa turystów została porwana przez somalijskich rebeliantów w Lamu. W związku z tym coraz więcej turystów nie uznaje już Kenii za bezpieczne miejsce.
Takie wydarzenia są nie lada przeszkodą dla kenijskiej branży turystycznej. W planach była bowiem dalsza ekspansja marketingowa na rynki: chiński, koreański oraz na kraje Bliskiego Wschodu. Jednak w kontekście wzrostu niebezpieczeństwa, mija się to z celem. Tak, czy inaczej, bieżący rok może być o wiele gorszy, niż 2011.