Stany Zjednoczone uczą się na swoich błędach popełnionych w związku z atakami z 11 września 2001 roku. Kraj ten ponownie zaczyna ufać turystom, których potrzebuje obecnie bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Niespełna dwa lata temu Stany Zjednoczone ogłosiły, że ze względu na wzmożone kontrole bezpieczeństwa przyjezdnych, które były bezpośrednio związane z atakami z 2001 roku na Dwie Wieże, ostatnia dekada była zupełnie stracona z turystycznego punktu widzenia.
Amerykanie zdali sobie sprawę z tego, że w świecie, który powoli podnosi się ze skutków recesji gospodarczej, coraz większe znaczenie ma branża turystyczna. W związku z paniką po atakach z 11 września, kraj ten prowadził bardzo restrykcyjna politykę migracyjną, którą teraz, po 10 latach planuje nieco zmienić.
W ubiegłym roku Stany Zjednoczone odnotowały wzrost wydatków przez zagranicznych turystów, w konsekwencji czego okazało się, że w 2011 roku turyści wydali w Ameryce blisko 152 miliardy dolarów.
Problemem jest jednak fakt, że dla biznesmena – powiedzmy z Rio de Janeiro proces ubiegania się o krótkoterminową wizę może trwać nawet 87 dni. Uzyskanie takiej wizy wymaga więc ogromnych pokładów nerwów i czasu.
Osobiste rozmowy i krępujące kontrole lotniskowe spowodowały, że wiele osób poczuło się rozczarowanych amerykańskim systemem bezpieczeństwa. I to jest główny powód tego, że Stany Zjednoczone w pierwszej dekadzie drugiego tysiąclecia straciły ponad 2,4 miliona turystów. Wśród innych powodów wymienia się także zbyt wąski zasięg akcji i różnego rodzaju kampanii marketingowych.