Turystyka morska przechodzi ogromne zmiany. Obejmują one zarówno ceny, lokalizacje, klientów, jak również i ogólne spojrzenie na tego typu turystykę.
Klasyczny obraz ogromnego wycieczkowego statku, wyposażonego w basen z opalającymi się na pokładzie pasażerami o średniej wieku zbliżonej do emerytalnego, odchodzi już do lamusa. Branża się zmienia: statki są coraz mniejsze, pasażerowie coraz młodsi, destynacje coraz bardziej niezwykłe, a pasażerowie sami decydują, gdzie chcą wsiąść i wysiąść.
Cruise Niche Marketing Alliance ogłosiło niedawno, że liczba miejsc noclegowych na statkach wycieczkowych z całego świata stale rośnie. W 2005 r. liczba ta wynosiła około 200 tys., a przewiduje się, że do końca roku 2010 wzrośnie ona nawet do 500 tys. Obecnie, miejsca noclegowe rozkładają się na wiele mniejszych statków, odwrotnie jak to miało miejsce kiedyś – gdzie większość miejsc noclegowych istaniała na kilku ogromnych statkach wycieczkowych. Właściwie, to statki wycieczkowe zastępowane są przez coraz większe modele jachtów. Podstawową zaletą jest to, że pasażerowie mają teraz więcej swobody i mogą wysiąść gdziekolwiek chcą. Minusem jest z kolei to, że wraz z mniejszą liczbą pasażerów, ceny, siłą rzeczy, idą w górę, a ilość rejsów spada.
Średnia wieku pasażerów również spada, gdyż młodzi ludzie, szczególnie z Chin, coraz częściej decydują się na tego typu wycieczki. Turystyka morska w Chinach po raz pierwszy została uznana, jako coś godnego uwagi. Wpłynęła na to między innymi zmiana miejsc docelowych. Niegdyś bowiem, rejsy były skoncentrowane wyłącznie wokół Morza Śródziemnego i Karaibów, dziś turyści mogą popłynąć nawet na Antarktydę. W podróżach na tzw. „zimne kontynenty” odnotowano 23%-owy wzrost sprzedanych rejsów, choć nadal stanowi to tylko 3% rynku.