Dzięki wielu czynnikom, w zeszłym roku Hongkong odwiedziła rekordowa liczba turystów. Na obecny rok władze planują przyjąć kolejne 40 milionów turystów.
Gdy waluta kraju słabnie, zwykle uważa się to za zły znak. Jednak w przypadku Hongkongu, paradoksalnie obniżenie wartości krajowej waluty wyszło na dobre. W przeciwieństwie do wielu walut innych krajów azjatyckich, takich jak np. Yuan, dolar w Hongkongu stracił na wartości w porównaniu do dolara amerykańskiego. Spowodowało to, że podróże do Hongkongu stały się o wiele bardziej opłacalne. Potwierdzają to liczby, z których wynika, że w 2010 roku Hongkong odwiedziło około 36 mln turystów, czyli o 22% więcej, niż w roku poprzednim. Według wstępnych szacunków przewiduje się zatem, że w roku 2011 przyjechać może tam nawet 40 mln osób.
Po bardzo trudnym dla branży turystycznej roku 2009, w którym mieliśmy do czynienia z ogólnoświatowym kryzysem finansowym oraz epidemią świńskiej grypy, każdy nawet najmniejszym symptom poprawy sytuacji jest na wagę złota. Jednak dynamika wzrostu przyjazdów do Hongkongu przerosła najśmielsze oczekiwania wszystkich związanych z branżą. I mimo, że największa ilość turystów wciąż pochodzi z Chin, to ze względu na zmiany kursów walut, na wyjazd do Hongkongu decyduje się także coraz więcej osób z innych krajów Azji.
Wahania kursów walut nie są oczywiście jedyną przyczyną sukcesu. Hongkong wydaje się być bowiem idealnym miejscem na tak zwany „gap year”, podczas którego studenci z całego świata przyjeżdżają tam, by cieszyć się bogatym dziedzictwem kulturowym kraju. Hongkong jest również swego rodzaju rajem dla miłośników łowiectwa, szczególnie w okolicach grudnia. Hongkong jest także gospodarzem wielu przyciągających turystów z całego świata wydarzeń. Wśród nich wymienić można między innymi słynny festiwal wiosny, który rozpoczyna się w lutym i trwa około 40 dni.