Pomimo ostatnich tragicznych wydarzeń w Tajlandii, która została spowita przez powódź, kraj wydaje się wracać do równowagi. Eksperci przekonują, że 97% powierzchni państwa jest całkowicie bezpieczna.
Biorąc pod uwagę ostatnie lata i wzrost przyjazdów turystów z zagranicy oraz poprawę wizerunku kraju na arenie międzynarodowej, przyszłość Tajlandii wydawała się być usłana różami.
To była najgorsza powódź od 50 lat, w efekcie której odnotowano wiele negatywnych skutków. Obłożenie hoteli w Bangkoku na przestrzeni ostatnich miesięcy spadło dla przykładu o 60%.
Warto jednak przypomnieć, że to nie pierwszy horror w najnowszej historii Tajlandii. W 2004 roku w kraju miału miejsce tsunami, a w 2003 epidemia SARS.
Obecnie największym wyzwaniem, jakie stoi przed krajem, to przekonanie turystów, że 97% powierzchni Tajlandii jest niezagrożone powodzią i wydaje się być całkowicie bezpieczne. Na szczęście zaufanie zaczyna wzrastać i turyści coraz chętniej odwiedzają takie miejsca jak Pattaya, czy Phuket.
Niektórzy japońscy touroperatorzy są przekonani, że dzięki ich działalności coraz większa część turystów zechce ponownie wyjeżdżać do Tajlandii oddalając tym samym wizję kryzysu w niepamięć.
W efekcie odbudowy kraju po skutkach tegorocznej powodzi, potencjalni turyści będą mogli liczyć na nowocześniejszą infrastrukturę oraz pewność, że kraj potrafi sobie dobrze radzić z różnymi przeciwnościami losu. Może się zatem okazać, że te z pozoru negatywne wydarzenia będą mogły mieć także pozytywne skutki dla tajskiej branży turystycznej.